Były prezes „małym świadkiem koronnym” przeciwko spółce? | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Były prezes „małym świadkiem koronnym” przeciwko spółce?

Nowa ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych ma wprowadzić surowsze kary i środki karne, a także nowe zasady prowadzenia postępowań przeciwko m.in. spółkom (o czym pisaliśmy tutaj). Ustawodawca zamierza zrezygnować z konieczności wcześniejszego „rozliczenia” przestępnej działalności osób fizycznych (prezesów, członków zarządów czy prokurentów). W efekcie prokuratorzy będą mogli przekierować odpowiedzialność z bezpośrednich sprawców na posiadające kapitał spółki, które mają możliwość płacenia surowych kar pieniężnych.

Nowa filozofia prowadzenia postępowań

Postępowania przeciwko spółkom zamiast bezpośrednim sprawcom, jako nowe, efektywne narzędzie karania za nieprawidłowości w ich działaniu, będą zapewne priorytetem śledczych. Świadczy o tym kilka propozycji z projektowanej ustawy. Po pierwsze, prokurator będzie decydował o wszczęciu sprawy przeciwko spółce, uznając, że przemawia za tym bliżej nieokreślony „interes społeczny”. Po drugie, przeprowadzenie postępowania przeciwko sprawcy nie będzie konieczne dla zainicjowania sprawy wobec spółki. Postępowania te będą mogły, ale nie będą musiały toczyć się równolegle.

Powyższe, w połączeniu z naciskiem ustawodawcy na ujawnianie nieprawidłowości w działalności spółek (np. poprzez nacisk na procedury zgłaszania nieprawidłowości), może doprowadzić do powstania nowej kategorii uczestników postępowań: „małych świadków koronnych”. W tej roli świetnie mogą się sprawdzić byli prezesi, członkowie zarządu czy pracownicy pozostający w osobistym konflikcie ze spółką.

Były prezes „małym świadkiem koronnym”

Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której akcjonariusz odkrywa w spółce zależnej oszukańcze działania prezesa zarządu. Przeprowadza postępowanie wyjaśniające, zakończone raportem  i rekomendacją natychmiastowego odwołania tegoż prezesa. W ramach odwetu odwołany prezes udaje się do prokuratury i w zamian za łagodniejszy wyrok proponuje współpracę. Spółce i byłemu prezesowi prokurator stawia zarzuty. Jednak akt oskarżenia kieruje tylko w sprawie spółki, a wątek prezesa wyłącza do odrębnego postępowania. Proces przeciwko spółce rusza, a były prezes na rozprawie korzysta z prawa do odmowy składania zeznań, gdyż ma tożsame zarzuty w innej sprawie (art. 182 § 3 Kodeksu postępowania karnego). Protokoły jego wyjaśnień, w których obciąża spółkę, sąd odczytuje, opiera na nich uznanie spółki za odpowiedzialną i nakłada karę pieniężną. Po prawomocnym wyroku przeciwko spółce prezes dobrowolnie poddaje się karze i za „zasługi” otrzymuje nadzwyczajne jej złagodzenie.

Powyższa sytuacja nie jest jedynie hipotetyczna na gruncie projektowanej ustawy. Jej przepisy zrywają bowiem z zależnością odpowiedzialności spółki od np. czynu prezesa. Można nawet sobie wyobrazić, że w zarzucie przeciwko spółce prokurator wskaże, iż spółka powinna odpowiadać za czyn prezesa, ale jednocześnie temu ostatniemu nie postawi zarzutu.

Byłego prezesa prawo do obrony

Skłóceni ze spółką prezesi czy prokurenci mogą być dla prokuratorów cennym źródłem informacji o działalności, organizacji, procesach decyzyjnych czy kondycji finansowej spółek, przeciwko którym prowadzone są postępowania. Co więcej, gdy takim osobom postawione zostaną zarzuty współudziału w przestępstwie, za które ma odpowiadać także spółka, można spodziewać się, że będą one w dowolny, niekoniecznie prawdziwy sposób, kształtować swoją linię obrony i składać nieprawdziwe wyjaśnienia, licząc na przychylność prokuratury.

Takie postawy procesowe dziś skutkują wprowadzaniem do procesów dowodów z pomówienia, tak dobrze znanych chociażby z kontrowersyjnej aktywności tzw. małych świadków koronnych (art. 60 § 3 i 4 Kodeksu karnego). Doczekały się też one wielokrotnej oceny sądów, które traktują je bardzo często jako pełnowartościowy dowód, pozwalający na ustalanie faktów i ich ocenę. Dla przykładu w wyroku z 8 października 2018 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie wskazał, że (…) Mały świadek koronny to osoba popełniająca przestępstwa, gdyż w przeciwnym wypadku nie można by zastosować wobec niego art. 60 k.k. Czynienie z tej okoliczności zarzutu należy uznać za nieracjonalne, a przyjęcie a priori niewiarygodności świadka tylko z tego powodu przekreślałoby całkowicie sens art. 60 § 3 czy § 4 k.k. (…) Negowanie zeznań świadków, z tego powodu, że mają interes w obciążaniu oskarżonych, gdyż stwarza to im szansę na uniknięcie odpowiedzialności karnej, w swej istocie stanowi kwestionowanie obowiązującej regulacji prawnej1.

Co więcej, w orzecznictwie sądowym wielokrotnie wskazywano, że motywacja działania takich osób nie ma większego znaczenia przy ocenie ich wiarygodności. Wpływa ona co najwyżej na sposób zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary. Dla przykładu Sąd Apelacyjny w  Warszawie w wyroku z 3 lipca 2018 r. wskazał, że (…) Ustawodawca nie wymaga, by nadzwyczajne złagodzenie kary można było zastosować wyłącznie wobec osoby, w której dokonuje się pełna moralna przemiana. Taka instytucja może zostać zastosowana wobec sprawcy, który także w następstwie kalkulacji procesowej decyduje się na współpracę z organami ścigania. Jeżeli bowiem wypełnia swoją postawą warunki z art. 60 § 3 k.k. to po stronie sądu istnieje obowiązek zastosowania tego przepisu, a jego sylwetka etyczna może mieć już tylko wpływ na rozmiary, w jakich sąd nadzwyczajne złagodzenie kary wykorzysta. Istotą tej instytucji jest zerwanie z kryminalną solidarnością, by jak najszerszy krąg sprawców pociągnięty został do odpowiedzialności karnej2.

Powyższe pokazuje, że taki „skruszony” świadek jest instytucją niezwykle kontrowersyjną, gdyż w swojej sprawie korzysta z prawa do obrony i w śledztwie na przesłuchaniu, do którego nie dopuszcza się innych osób, składa obciążające innych współpodejrzanych wyjaśnienia. Następnie  w sprawie sądowej przeciwko współoskarżonym ma prawo do odmowy składania zeznań, dopóki jego sprawa nie zostanie prawomocnie zakończona. Schemat ten może zostać w pełni wykorzystany w sprawach przeciwko spółkom. Dopóki sprawa nie będzie zakończona, wyjaśnienia „skruszonego” byłego prezesa będą odczytywane przez sądy orzekające o odpowiedzialności spółki.

Co  ciekawe, orzecznictwo sądowe już dziś nie wymaga, by sąd w sprawie osób obciążonych przez małego świadka koronnego czekał na wygaśnięcie prawa do odmowy składania zeznań. Dla przykładu Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 3 lutego 2016 r. wskazał, że oczekiwanie na wygaśnięcie takiego uprawnienia może skutkować przewlekłością postępowania3. Jak więc w takich sytuacjach ma się bronić spółka?

Spółki prawo do obrony

Skoro „skruszony” były prezes może odmówić składania zeznań, w sprawie przeciwko spółce może pojawić się kwestia naruszenia zasady bezpośredniości i jej prawa do obrony. Na ten temat na gruncie art. 6 ust. 3 lit. d Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który jako element prawa do obrony przewiduje możliwość spowodowania przesłuchania „świadka oskarżenia”, wypowiadał się już wielokrotnie Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Z jego perspektywy ważne są trzy kwestie:

  • czy istniała uzasadniona przyczyna, dla której świadka nie można było w sądzie przesłuchać, i czy sąd dochował należytej staranności w zakresie możliwości spowodowania takiego przesłuchania,
  • czy takie zeznania/wyjaśnienia zostały przez sąd uznane za jedyny dowód potwierdzający sprawstwo i winę,
  • czy w toku całego postępowania podejmowane były starania, by zrównoważyć brak możliwości przesłuchania takiego świadka (czy przesłuchanie w śledztwie było nagrywane, czy dostępne są inne dowody potwierdzające złożone zeznania/wyjaśnienia, czy współoskarżony mógł być obecny podczas przesłuchania świadka w śledztwie, czy współoskarżony mógł wypowiedzieć się co do złożonych zeznań/wyjaśnień)4.

Jak widać, Trybunał w Strasburgu jako niezwykle newralgiczne traktuje sytuacje, w których nie można przesłuchać na rozprawie świadków oskarżenia. Trybunał w szczególności bada, dlaczego doszło do naruszenia prawa do obrony w zakresie bezpośredniości i równości broni. W świetle powyższego brak możliwości przesłuchania „skruszonego” byłego prezesa musi każdorazowo wynikać z przesłanek obiektywnych, usprawiedliwionych i rzetelnie sprawdzonych przez sąd. Jednocześnie nie można wykluczyć, że arbitralna decyzja prokuratora o rozłączeniu spraw „skruszonego” byłego prezesa i spółki zostanie uznana za naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Podsumowanie

Jak widać, odrębne prowadzenie postępowań przeciwko bezpośredniemu sprawcy i spółce może powodować liczne problemy praktyczne. Chodzi głównie o możliwość prowadzenia efektywnej obrony przez spółkę, która zgodnie z nową ustawą i tak ma być pozbawiona wielu uprawnień właściwych postępowaniom karnym (np. domniemania niewinności). Dlatego też należy oczekiwać, że prokuratorzy, którzy dzięki ustawie uzyskają niezwykle opresyjne narzędzie, będą jednak respektować standard równości broni i tylko zupełnie wyjątkowo będą prowadzić oddzielne postępowania przeciwko spółkom i odpowiedzialnym za nieprawidłowości osobom fizycznym.

Artur Pietryka, adwokat, praktyka karna kancelarii Wardyński i Wspólnicy


1 Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 8 października 2018 r., II AKa 402/17, Lex.

2 Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 3 lipca 2018 r., II AKa 69/18, Lex.

3 Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 3 lutego 2016 r., II AKa 304/15, niepubl.

4 Por. wyroki z 15 grudnia 2011 r. w sprawach Al-Khawaja i Tahery p. Wielkiej Brytanii (skargi nr 26766/05 i 22228/06) oraz z 15 grudnia 2015 r. Schatschaschwili p. Niemcom (skarga nr 9154/10).